Poradzić sobie z emocjami… . A może jednak przeżyć emocje…?

Witajcie!!!

To kolejny wpis, w którym chciałbym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami i doświadczeniami wynikającymi z pracy w gabinecie psychologicznym. Dziś pomyślałem, że przedstawię kilka refleksji oscylujących wokół obszaru emocji. Dlaczego o tym? Myślę, że wielu osobom obszar emocji kojarzy się z pracą psychologa. Niejako, takie mam doświadczenie, że gdy ktoś doświadcza zaburzeń we wspomnianym obszarze udaje się sam lub jest kierowany do psychologa. A psycholog poniekąd, nie wprost, jest delegowany do „załatwienia emocjonalnego problemu Klienta”. O co chodzi z tymi emocjami? Co mamy z nimi zrobić? Poradzić sobie z nimi, czy może je przeżyć? Chciałbym odnieść się do obu wspomnianych perspektyw – radzenia sobie i przeżywania.

Poradzić sobie z emocjami… .

Tak niejednokrotnie słyszę w gabinecie. Wtedy zastanawiam się, a później pytam, co mój Klient ma na myśli i co rozumie przez to stwierdzenie. Odpowiedzi jest tak wiele, jak wielu jest uczestników psychoterapii. Najczęściej jest tak, że osoby pracujące ze mną dostrzegają w doświadczanych przez siebie emocjach trudność, problem, powód do frustracji … i chcą się tego problemu pozbyć. Z jednej strony logiczne. Coś mnie boli, frustruje, przeszkadza, to chcę doświadczać czegoś innego, chcę się tego pozbyć. Pojawia się jednak druga strona, czy jestem w stanie zupełnie odciąć się od swoich emocji, które opisują mój problem, czy da się być zupełnie osobą wyjałowioną z emocji, czy mogę nie czuć? Osoby, które chcą poradzić sobie z emocjami opisują je z perspektywy problemu. Nie dostrzegają w swoich emocjach żadnych zasobów, informacji znaczących na temat siebie, kontekstu, którego doświadczają, kształtujących się własnych potrzeb, oczekiwań i nadziei. Poradzić sobie najkrócej opisują stwierdzeniem pozbyć się bądź nie przeżywać czyli nie wzbudzać się do refleksji nad sobą i tym czego doświadczają. Ok. Jest to na pewno na swój sposób użyteczne – pozbyłem się  czyli poradziłem sobie z emocjami ale czy nauczyłem się czegoś, czy rzeczywiście znalazłem pomysł na rozwiązanie problemu wywołującego moje emocje?

Przeżyć swoje emocje… .

W gabinecie rzadziej słyszę stwierdzenie „chcę przeżyć swoje emocje…”. A jest to po prostu inna perspektywa doświadczania samego siebie. W rozmowach z Klientami staram się poszerzać ich perspektywę tego z czym do mnie przyszli i zachęcać do przeżywania czyli odczuwania, doświadczania i smakowania swojej emocjonalności. Bo jeśli powiem, że chcę przeżyć swoje emocje, doświadczyć je, przyjąć, to wtedy traktuję je z perspektywy zasobów. Moich zasobów, tego z czego mogę korzystać w relacji z samym sobą i drugim człowiekiem, co mnie ubogaca i prowadzi do zmiany. Emocje to informacje, sygnały, które opisują mnie w konkretnym kontekście życiowym. Uczą mnie o moich potrzebach, pragnieniach, nadziejach, tęsknotach. Ukazują jakim jestem w tej konkretnej rzeczywistości i co już mam. Jeśli zobaczę jaki jestem kiedy coś (emocje) przeżywam, to mam jak „na tacy podane” zasoby zmierzające do budowania zmiany.

Ja dostrzegam zasadniczą różnicę między radzeniem sobie z emocjami a ich przeżywaniem Radzić sobie, to uciekać, odcinać się, nie wykorzystywać własnego potencjału płynącego z emocji a przeżywać, to inaczej doświadczać kim się jest, co się posiada  i budować potencjał zmiany oraz osobistego rozwoju.

Przyjrzyjmy się sobie…. Zachęcam… Do której perspektywy jest mi bliżej?

Podziel się tym postem

Scroll to Top