Czyje to buty

Czyje to buty?

Witajcie bardzo serdecznie!!!

Dziś w mojej refleksji chciałbym się odnieść do metafory obuwniczej. Może kogoś zaciekawi i zaintryguje porównanie funkcjonowania człowieka do zakładania obuwia.

 Nie raz słyszeliśmy żeby zrozumieć człowieka należy „wejść w jego buty” czyli spojrzeć na życie, na to co się dzieje z jego perspektywy. Ten sposób bycia, w mojej ocenie, wydaje się przydatny kiedy to spojrzenie z perspektywy „butów” drugiej osoby służy relacji wspierającej, pomocowej, wzmacniającej i rozwojowej. Myślę, że istotnym warunkiem jest „stabilne” poczucie własnej wartości i pewności siebie u osoby, która „wchodzi w buty” tego drugiego. A co jeśli ja nie czuję się zbyt pewnie ze sobą samym i „zakładam buty” kogoś innego?

Buty mają to do siebie, że muszą być dopasowane pod względem rozmiaru, wyglądu i materiału do osoby je noszącej. Ich główny cel to być przydatnym przy przemieszczaniu się. Buty mają być wygodne. Jeśli nałożę buty kogoś innego (nawet zakładając, że to ten sam rozmiar), to nie będą one pasowały na moje nogi bo będą albo za bardzo rozciągnięte albo za słabo rozchodzone albo nie w tym kolorze albo nie z takiego materiału. Czyli co? Nie będą pasowały. Podobnie jest z butami mojego JA…

Z punktu widzenia mojego JA kiedy „wchodzę w czyjeś buty” czyli porównuję się, chcę być taki sam, dążę do ale moje poczucie wartości siebie i tego co robię nie jest stabilne zaczynają się pojawiać problemy. Jakie? Kojarzycie takie stwierdzenia, odczucia i przekonania: smutek, zniechęcenie, niedosyt, zazdrość, poczucie niedowartościowania, złość a nawet depresja? Tak właśnie do pojawienia się tych odczuć i stanów może przyczynić się to, że bez opamiętania, za wszelką cenę – „chcę być taki jak on” czyli „wejść w buty kogoś innego” bez poszanowania własnej wartości, osobistej integralności i wyjątkowości. Moda, trendy odwoływania się do wykreowanych ideałów, chęć dopasowania się do kogoś a nawet chęć upodabniania się do innych powodują, że przestaję doceniać samego siebie i próbuję być innym niż jestem i potrzebuję. Gdzie tu jest miejsce dla mojego indywidualnego, wyjątkowego Ja jeśli ciągle próbuję się „dopasować do butów” innego?

Zachęcam uszyjmy swoje buty. Zobaczmy jacy jesteśmy, co lubimy robić, co jest naszą pasją. Doceńmy to co nam wychodzi, to co nas kształtuje. Przecież nie ma takiej samej drugiej osoby jak ja (tak samo jak nie ma dwóch par identycznych butów). Jeśli zatroszczymy się o siebie, będziemy uważni na siebie, zaspokoimy swoje prawdziwe (a nie sztucznie wykreowane) potrzeby, damy sobie czas to smutek, zniechęcenie, niedosyt, zazdrość, niedowartościowanie, złość, depresja nie będą miały tak łatwego dostępu do naszego JA.

Zachęcam „uszyjmy buty na własną miarę”. Bo które buty mogą dać Ci szczęście? Tylko Twoje!!!

                                                                                                          Pozdrawiam

Podziel się tym postem

Scroll to Top