Ostatnio w psychologii można coraz częściej natrafić na pojęcie „samowspółczucie”. “Bądź dla siebie życzliwy”, “okaż sobie współczucie”, “naucz się życzliwości dla samego siebie” – wybrzmiewa ze wszystkich stron. I słusznie, bo koncepcja Kristin Neff jest niezwykle skuteczną metodą, które pozytywnie wpływa na zdrowie psychiczne. Zanim jednak poznamy koncepcję samowspółczucia musimy zrobić jeszcze coś – stworzyć fundamenty i odmienić współczucie.
W języku polskim, a także w kulturze zachodniej słowo “współczucie” stoi tak samo blisko empatii, jak i litości i użalania się. I o ile pierwsze słowo jest nacechowane względnie neutralnie, tak dwa kolejne kojarzą się raczej negatywnie. Na litość zasługują ofiary i poszkodowani, a użalają się tylko leniwi egocentrycy. Współczucie okazujemy przede wszystkim innym, ale przyjęcie współczucia to już ujma na honorze i przyznanie do słabości. O współczuciu dla samego siebie nie ma nawet mowy.
Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja w kulturach wschodnich, co widać po definicji współczucia Dalajlamy “jest to wrażliwość na cierpienie swoje i/lub innych istot z jednoczesnym głębokim zaangażowaniem w celu zmniejszenia i zapobiegania temu cierpieniu”. Notabene, współcześni psychologowie także coraz częściej odnoszą się do takiego poglądu na współczucie. W podanej definicji kluczowe są trzy elementy. Po pierwsze, mamy tu ładunek emocjonalny, cierpienie wywołuje poruszenie. Po drugie, aktywna postawa – osoba współczująca to osoba zaangażowana w działanie i zmienia to absolutnie wydźwięk współczucia. “Współczuć” przestaje być bierną empatią, a staje się zaangażowaniem, aktywnością, źródłem siły i motywacji do pracy na rzecz innych, i na rzecz siebie. To prowadzi nas do trzeciego elementu definicji – współczucie okazywane jest zarówno innym, jak i sobie. Ba, w buddyjskiej tradycji współczucie okazywane światu zaczyna się od współczucia samemu sobie. I jest to coś o czym warto pamiętać, bo otwiera nam nowe ścieżki – współczucie nie jest tylko czymś co my dajemy innym, ale także możemy to odbierać od innych oraz okazywać samemu sobie. Współczucie ma nieść dobro, a żeby być dobrym dla świata trzeba rozpocząć od dobra dla siebie.
Przesłaniem tego wpisu jest apel o odmienienie współczucia. Przestańmy traktować je jako słabość i utożsamiać z użalaniem i tonięciem w emocjach. Współczucie to zauważanie wszystkich emocji, akceptacja siebie i innych, a przede wszystkim jest to siła, którą każdy z nas ma w sobie. Współczucie to jedno z spoiw, które łączą nas z innymi ludźmi. To za jej sprawą jesteśmy w stanie nieść pomoc innym. Otwórzmy się na współczucie od siebie i innych, a już w następnym poście przybliżę nam koncepcję samowspółczucia.
Pozdrawiam,